Przejdź do głównej zawartości

Pierwszy dzień w szkole...

Obudzilam się przed chwilą. 7.10. Czuję lęk. Boję się tego wszystkiego co może mnie spotkać w szkole. Leżę w łóżku. "Wstanę. Spróbuje. To tylko głowa mówi mi że będzie źle". Szpital nauczył mnie wspaniałego nawyku.  Codziennie rano trzeba było wstać, umyć się się, ubrać i pościelic lozko. I wlasnie teraz myślę żeby to zrobić. To nie będzie trudne... Robiłam to przecież codziennie przez trzy tygodnie i dawałam radę. Muszę tylko dołożyć spakowanie się i wyjście do szkoly... Dam radę.

15:56
Wróciłam. Było całkiem w porządku.
Spędziłam czas bardzo dobrze w szkole z przyjaciolka. Chemia. Sprawdzenie obecnosci. Jakas dziewczyna z klasy nie zauwazyla ze juz wrocilam do szkoly. Powiedziala ze mnie nie ma na co ja ze jestem. Chemiczka zasmiała sie. "Dla odmiany jesteś". Staralam sie tym nie przejmowac. Matematyka. Pani powiedziala ze daje mi spokojnie czas na nadrobienie sprawdzianow i zaleglosci. Cieszyla sie, ze wrocilam. Trzy kolezanki przytulily mnie cieszac sie, ze wrociłam. To bylo miłe. Biologia.Pani sprawdzajac obecność: "Julia, zyjesz jeszcze?". Pomyślałam: tak żyję... Choc niewiele brakowało...

Kiedy trafilam do szpitala napisalam na stronie zespolu w ktorym spiewam, ze bardzo przepraszam, ale nie bedzie mnie na probie bo jestem w szpitalu. Odezwal sie Klemens. Zapytal dlaczego, co sie stało. Postanowiłam powiedziec mu prawde... Napisałam, o tym co sie wydarzyło. Rozmawialismy potem przez telefon. Zwierzyłam sie mu ze swoich problemow. Nigdy wczesniej z nim dluzej nie rozmawiałam. Zwracałam na niego uwage, czesto byl w mojej glowie, jednak starałam sie tego nie pokazywac po sobie. Wrocmy do rozmowy. Uslyszalam, ze moge walic do niego smialo o kazdej porze dnia i nocy. I obiecalam, ze jesli znowu bede chciala zrobic taka głupote, to najpierw do niego zadzwonie. Potem pare razy rozmawialismy, pisal sms-y pytajac jak sie czuję. To z jego strony było niezwykle miłe... Dzisiaj widzac go w szkole znowu udawałam ze go nie widze. Martwie sie, ze moglam go tym w jakis sposob zranic... Cholernie boje sie odrzucenia. Nie mam zlych intencji wzgledem niego... Przepraszam... Napisalabym do niego o swoich obawach, ale... No wlasnie. Po prostu sie boje. I zaprzepaszczam szanse na udana relacje. Wiem.
Leżę w łóżku. Jestem zmeczona. Co jeszcze przyniesie ten dzien?

Wieczorem byłam z mama u Pani psycholog... Opiszę ta wizytę jutro. W każdym razie wyszłam odmieniona. To niezwykle uczucie, gdy trafi się w koncu na czlowieka, który jest w stanie pomóc i rozumie problem...

Dobrze, że jesteś!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Streszczenie filmu "Pokolenie P"

Film powstal na podstawie ksiazki Pokolenie Prozac i ukazal sie we wrzesniu 2001 r. Film o dziewczynie która od dziecka chorował na depresje. Podciała sobie żyły już w szkole. Ojciec głównej bohaterki zostawił ja, gdy miała dwa lata. Jako mała dziewczynka bardzo ciężko to odnosiła, gdyż jej matka często przez telefon robiła ojcu awantury. Jej matka nawet gdy była już dorosła zrobiła jej awanturę o to że odzywa się do ojca, który ich porzucił. Była pełna nienawiści w stosunku do niego co źle wpłynęło ma stan psychiczny dziewczyny. Główna bohaterka jest niezwykle zagubiona. Matka mówiła, że musi osiągnąć sukces i iść na studia. Dziewczyną pisała najlepsze artykuły i dostała się na studia do Harvardu. Gdy była w szkole średniej chłopcy się nie ni interesowali, a tu była swego rodzaju gwiazda. Chodziła na imprezy, piła alkohol i brała narkotyki. Miała niekontrolowane wybuchy złości i była perfekcjonistka. Pewnego dnia przyjaciele postanowili zabrać ja do szpitala gdy parę nocy siedziała na...

Gorsze dni z myślą o samobójstwie

Za oknem jest dzisiaj pięknie... Ostatnie dni były ciężkie. Czuję wstyd i poczucie winy, że je po prostu zmarnowałam. Byłam w ogromnym dole. Ból sprawiało samo leżenie w łóżku... Bliscy chcą pomóc, mają szczere chęci, ale ja wszystko odbieram wtedy jako wrogość... Są przeciwko mnie, bo nie pozwalają mi odebrać sobie życia, bo nie akceptują tej mojej decyzji! Miałam straszne myśli samobójcze... One nawet nie bolały... Po prostu czułam, że ja już nic więcej od tego świata nie chcę... No właśnie, a gdy patrzę na to dziś... Przecież to nie świat jest dla mnie, tylko ja jestem dla świata. Bardzo błędnie myślałam. Snułam plany jak odebrać sobie życie..."Pojadę autobusem do innej miejscowości, zabiorę ze sobą wszystkie psychotropy, które mam w domu, wezmę je i pójdę do lasu". Spakowałam ubrania i podręczniki pod pretekstem wyjazdu do znajomego i wypchałam plecak tabletkami... Mama zatrzymała mnie jednak w domu, mimo mojej ogromnej złości i poczucia niewoli... Obudziłam się w nocy....