Cześć! W moim miejscu zamieszkania dzisiaj przepiękny dzień... Idealny na wycieczkę rowerową. Człowiek pośród natury... Cudo!
Wczoraj byłam na pierwszej wizycie u pani psycholog. Może niezupełnie pierwszej w moim życiu, wielu psychologów przewinęło się już, ale wczoraj naprawdę trafiłam na kogoś kto znalazł źródło moich problemów, kogoś kto mnie zrozumiał i kogoś, kto po prostu jest w stanie mi pomóc. I na początku tego właśnie życzę wszystkim, którzy zmagają się z jakimiś psychicznymi problemami... Specjalisty psychologa, który będzie wiedział co wam jest, który Was zrozumie i będzie Waszym przyjacielem, kogoś, przy kim poczujecie uwolnienie i spokój i wprowadzicie ten spokój w Wasze życie :)
Hm. Szczerze mówiąc kompletnie nie miałam ochoty wczoraj iść na tą wizytę... Pomyślałam, że znowu trafię na kogoś, kto mi powie, że mam przestać się przejmować, otworzyć na ludzi i inną teorię, którą w gruncie rzeczy znam, tyle że w życiu tego wprowadzić nie potrafię... Jednakże wizyta była umówiona, jestem świeżo po szpitalu, nie ma wyjścia, musiałam pójść.
Miałam przed wizytą okropnego doła. Słuchałam piosenek o depresji, samobójstwie i generalnie moje przemyślenia mówiły; i tak prędzej czy później odbiorę sobie życie, nikt tego nie zmieni. Tym bardziej wydawało mi się to słuszne ze względu na to, że nie wiedziałam dlaczego chcę popełnić to samobójstwo... Mam dom, mam kochającą mamę i tatę, mam ludzi, którzy mnie wspierają, mam kochaną przyjaciółkę, chłopaka, który za mnie jest w stanie życie oddać, mam dobre stopnie w szkole... A mimo to czuję ogromny, przeszywający psychiczny ból. To coś jest ze mną nie tak. Jestem chyba zepsuta. I to myślenie jeszcze bardziej nakręca do odebrania sobie największego daru... Życia.
Trochę się z mamą nachodziłam zanim znalazłyśmy miejsce w którym miała odbyć się wizyta. Po drodze nie zamieniłam z mamą wielu słów. Miałam ukrytą złość do niej, czułam się niezrozumiana, dzisiaj już wiem dlaczego tak było...
Pani psycholog przywitała nas uśmiechem, takim cudownym uśmiechem, miałam wrażenie, że każdy mięsień twarzy tej pani jest w ten uśmiech zaangażowany. To trochę odgoniło moją złość. Najpierw mama powiedziała, że nie jestem odporna na stres, że trzeba mnie wzmocnić, że wszystkim za bardzo się przejmuję i że generalnie jestem kompletnie do zmiany. We mnie się wtedy buzowało. Chciałam krzyknąć: przestań mnie ciągle zmieniać! Jednak siedziałam spokojnie. Potem mama wyszła. Pani psycholog opowiedziała o sobie. Od 16 lat pracuje w zawodzie i zajmuje się generalnie wszystkim; od badań kierowców, przez uzależnienia, przestępstwa aż do terapii depresji i innych zaburzeń. Rozpoczęła pracę ze mną od testu na wrażliwość. Test wykazał, że jestem osobą wysoko wrażliwą, czyli mój układ nerwowy jest bardzo wyczulony. Około 80% osób z depresją to osoby właśnie wysoko wrażliwe. Jest to pewnego rodzaju dar i z tym trzeba nauczyć się żyć, a nie próbować to zmienić. Są takie testy do znalezienia w internecie, jeśli macie depresję i wyjdzie wynik pozytywny... Może to własnie tu leży przyczyna problemu? Warto go wykonać i omówić tą kwestię z psychologiem :)
Ta wizyta była pewnego rodzaju omówieniem czym jest wysoka wrażliwość. Jeste pewnego rodzaju metafora, która świetnie obrazuje takich ludzi.
Każdy z nas ma skórę, która chroni przed wszelkiego rodzaju mechanicznymi urazami... Gdyby jej nie było każdy podmuch wiatru, dotyk, cokolwiek sprawiałoby nam ból... A teraz wyobraźcie sobie, że psychika osoby średnio wrażliwej ma taką skórę, która chroni przed wszelkimi podmuchami wiatru czyli bodźcami wszelkiego rodzaju. U osoby wysoko wrażliwej tej skóry nie ma... Wszelkie bodźce ze środowiska zewnętrznego przez jej układ nerwowy są odbierane mocniej. Jest to cecha układu nerwowego. Za duża liczba takich bodźców i ich duże natężenie powoduje ból, tyle że psychiczny, choć na fizyczny też występuje wyczulenie.
Ta pani wyjęła mi to z ust... To słowo ból psychiczny idealnie obrazowało to co czułam kiedy dopadała mnie rozpacz. Nie jestem psychologiem, więc nie wypiszę wszystkich cech które wskazują na wysoką wrażliwość, ale mogę napisać jak objawia się to u mnie:
-zwracam uwagę na detale, w dziełach sztuki, w muzyce... podczas wykonywania codziennych czynności wszystko wykonuję sumiennie. Dostrzegam detale, ciche dźwięki, delikatne zapachy, smak, którego inni ludzie nie dostrzegają/ nie zwracają na to aż takiej uwagi
-Prowadzę bogate życie wewnętrzne, dużo myślę, mam szeroką gamę różnego rodzaju emocji, lubię analizować sytuacje i marzyć...
-Wyczuwam emocje innych osób. Potrafię wyczuć, kiedy ktoś jest smutny, nawet jeśli się uśmiecha. Mam w sobie wiele empatii, przez co bardzo łatwo wczuć mi się w sytuację drugiej osoby...
-Głośne dźwięki, imprezy, duża liczba osób przytłacza mnie. Czuję wtedy lęk i potrzebuję wyjść, potrzebuje spokojnego miejsca w którym mogę odpocząć, gdyż nadmiar bardzo mnie męczy.
-Nie mogę pić kawy, gdyż filiżanka sprawia, że trzęsą mi się ręce i czuję przyspieszone bicie serca i niepokój. Pojawia się również duża wrażliwość na ból (u siebie nie zauważam czegoś takiego) wywołująca duże cierpienie.
-Wolę mieć kilku przyjaciół, ale prawdziwych od serca, niż wiele znajomych z którymi mogę rozmawiać tylko o codziennych sprawach. Z tego powodu nie lubię też imprez. Nie lubię poznawać fulu ludzi na raz. Ten czas wolę spędzić sadząc kwiaty w ogrodzie spędzając czas na łonie natury.
-W grupie trzymam się z boku i jestem raczej obserwatorem. Z tego powodu mierzę się często z krytyką, gdyż większość ludzi trzyma się razem i nawiązuje łatwo znajomości. Częste określenia to: outsider, neurotyk, nieśmiały, wycofany.
-A ja wcale nie jestem nieśmiała ;) Potrafię wyrażać swoje zdanie i nie mam z tym problemów, ocena innych osób nie ma dla mnie większego znaczenia.
-Mam małą odporność na stres, który towarzyszy mi przez większość czasu.
-Często czuję się wyobcowana, niezrozumiała i dziwna.
-Ale gdy spotkam innego wrażliwca dogadujemy się jakbyśmy znali się od lat ;)
Moje problemy psychiczne właśnie tu mają sedno. Moje samookaleczenia, próby samobójcze... Ich sedno leży nadmiarze bodźców, które mnie przytłoczyły.
Może i Ty jesteś osobą wysoko wrażliwą i odczuwasz wszystko bardziej i mocniej? Jeśli tak, to dziękuj Bogu za taki dar ;) Ja ze swojej strony mogę z całego serca dziękować za panią psycholog, która do mnie trafiła ;)
Nie mam zamiaru teraz stwierdzać, że takie osoby są w jakiś sposób "lepsze". Nie o to przecież chodzi. Sęk w tym, że każdy z nas został obdarzony przez Boga jakimiś cechami, dzięki którym możemy zrobić na tym świecie coś dobrego. Gdyby świat składał się tylko z osób wysoko wrażliwych, no to, pomyślcie sami... Czy nie byłoby na ziemi "zbyt nudno "? Czegoś jednak by temu światu brakowało; energii, wigoru i wielu innych wspaniałych rzeczy. Wszystko musi być zrównoważone i tak właśnie rozumiem ten świat.
Dobrze, że jesteś!
Lato 2017
Wczoraj byłam na pierwszej wizycie u pani psycholog. Może niezupełnie pierwszej w moim życiu, wielu psychologów przewinęło się już, ale wczoraj naprawdę trafiłam na kogoś kto znalazł źródło moich problemów, kogoś kto mnie zrozumiał i kogoś, kto po prostu jest w stanie mi pomóc. I na początku tego właśnie życzę wszystkim, którzy zmagają się z jakimiś psychicznymi problemami... Specjalisty psychologa, który będzie wiedział co wam jest, który Was zrozumie i będzie Waszym przyjacielem, kogoś, przy kim poczujecie uwolnienie i spokój i wprowadzicie ten spokój w Wasze życie :)
Hm. Szczerze mówiąc kompletnie nie miałam ochoty wczoraj iść na tą wizytę... Pomyślałam, że znowu trafię na kogoś, kto mi powie, że mam przestać się przejmować, otworzyć na ludzi i inną teorię, którą w gruncie rzeczy znam, tyle że w życiu tego wprowadzić nie potrafię... Jednakże wizyta była umówiona, jestem świeżo po szpitalu, nie ma wyjścia, musiałam pójść.
Miałam przed wizytą okropnego doła. Słuchałam piosenek o depresji, samobójstwie i generalnie moje przemyślenia mówiły; i tak prędzej czy później odbiorę sobie życie, nikt tego nie zmieni. Tym bardziej wydawało mi się to słuszne ze względu na to, że nie wiedziałam dlaczego chcę popełnić to samobójstwo... Mam dom, mam kochającą mamę i tatę, mam ludzi, którzy mnie wspierają, mam kochaną przyjaciółkę, chłopaka, który za mnie jest w stanie życie oddać, mam dobre stopnie w szkole... A mimo to czuję ogromny, przeszywający psychiczny ból. To coś jest ze mną nie tak. Jestem chyba zepsuta. I to myślenie jeszcze bardziej nakręca do odebrania sobie największego daru... Życia.
Trochę się z mamą nachodziłam zanim znalazłyśmy miejsce w którym miała odbyć się wizyta. Po drodze nie zamieniłam z mamą wielu słów. Miałam ukrytą złość do niej, czułam się niezrozumiana, dzisiaj już wiem dlaczego tak było...
Pani psycholog przywitała nas uśmiechem, takim cudownym uśmiechem, miałam wrażenie, że każdy mięsień twarzy tej pani jest w ten uśmiech zaangażowany. To trochę odgoniło moją złość. Najpierw mama powiedziała, że nie jestem odporna na stres, że trzeba mnie wzmocnić, że wszystkim za bardzo się przejmuję i że generalnie jestem kompletnie do zmiany. We mnie się wtedy buzowało. Chciałam krzyknąć: przestań mnie ciągle zmieniać! Jednak siedziałam spokojnie. Potem mama wyszła. Pani psycholog opowiedziała o sobie. Od 16 lat pracuje w zawodzie i zajmuje się generalnie wszystkim; od badań kierowców, przez uzależnienia, przestępstwa aż do terapii depresji i innych zaburzeń. Rozpoczęła pracę ze mną od testu na wrażliwość. Test wykazał, że jestem osobą wysoko wrażliwą, czyli mój układ nerwowy jest bardzo wyczulony. Około 80% osób z depresją to osoby właśnie wysoko wrażliwe. Jest to pewnego rodzaju dar i z tym trzeba nauczyć się żyć, a nie próbować to zmienić. Są takie testy do znalezienia w internecie, jeśli macie depresję i wyjdzie wynik pozytywny... Może to własnie tu leży przyczyna problemu? Warto go wykonać i omówić tą kwestię z psychologiem :)
Ta wizyta była pewnego rodzaju omówieniem czym jest wysoka wrażliwość. Jeste pewnego rodzaju metafora, która świetnie obrazuje takich ludzi.
Każdy z nas ma skórę, która chroni przed wszelkiego rodzaju mechanicznymi urazami... Gdyby jej nie było każdy podmuch wiatru, dotyk, cokolwiek sprawiałoby nam ból... A teraz wyobraźcie sobie, że psychika osoby średnio wrażliwej ma taką skórę, która chroni przed wszelkimi podmuchami wiatru czyli bodźcami wszelkiego rodzaju. U osoby wysoko wrażliwej tej skóry nie ma... Wszelkie bodźce ze środowiska zewnętrznego przez jej układ nerwowy są odbierane mocniej. Jest to cecha układu nerwowego. Za duża liczba takich bodźców i ich duże natężenie powoduje ból, tyle że psychiczny, choć na fizyczny też występuje wyczulenie.
Ta pani wyjęła mi to z ust... To słowo ból psychiczny idealnie obrazowało to co czułam kiedy dopadała mnie rozpacz. Nie jestem psychologiem, więc nie wypiszę wszystkich cech które wskazują na wysoką wrażliwość, ale mogę napisać jak objawia się to u mnie:
-zwracam uwagę na detale, w dziełach sztuki, w muzyce... podczas wykonywania codziennych czynności wszystko wykonuję sumiennie. Dostrzegam detale, ciche dźwięki, delikatne zapachy, smak, którego inni ludzie nie dostrzegają/ nie zwracają na to aż takiej uwagi
-Prowadzę bogate życie wewnętrzne, dużo myślę, mam szeroką gamę różnego rodzaju emocji, lubię analizować sytuacje i marzyć...
-Wyczuwam emocje innych osób. Potrafię wyczuć, kiedy ktoś jest smutny, nawet jeśli się uśmiecha. Mam w sobie wiele empatii, przez co bardzo łatwo wczuć mi się w sytuację drugiej osoby...
-Głośne dźwięki, imprezy, duża liczba osób przytłacza mnie. Czuję wtedy lęk i potrzebuję wyjść, potrzebuje spokojnego miejsca w którym mogę odpocząć, gdyż nadmiar bardzo mnie męczy.
-Nie mogę pić kawy, gdyż filiżanka sprawia, że trzęsą mi się ręce i czuję przyspieszone bicie serca i niepokój. Pojawia się również duża wrażliwość na ból (u siebie nie zauważam czegoś takiego) wywołująca duże cierpienie.
-Wolę mieć kilku przyjaciół, ale prawdziwych od serca, niż wiele znajomych z którymi mogę rozmawiać tylko o codziennych sprawach. Z tego powodu nie lubię też imprez. Nie lubię poznawać fulu ludzi na raz. Ten czas wolę spędzić sadząc kwiaty w ogrodzie spędzając czas na łonie natury.
-W grupie trzymam się z boku i jestem raczej obserwatorem. Z tego powodu mierzę się często z krytyką, gdyż większość ludzi trzyma się razem i nawiązuje łatwo znajomości. Częste określenia to: outsider, neurotyk, nieśmiały, wycofany.
-A ja wcale nie jestem nieśmiała ;) Potrafię wyrażać swoje zdanie i nie mam z tym problemów, ocena innych osób nie ma dla mnie większego znaczenia.
-Mam małą odporność na stres, który towarzyszy mi przez większość czasu.
-Często czuję się wyobcowana, niezrozumiała i dziwna.
-Ale gdy spotkam innego wrażliwca dogadujemy się jakbyśmy znali się od lat ;)
Moje problemy psychiczne właśnie tu mają sedno. Moje samookaleczenia, próby samobójcze... Ich sedno leży nadmiarze bodźców, które mnie przytłoczyły.
Może i Ty jesteś osobą wysoko wrażliwą i odczuwasz wszystko bardziej i mocniej? Jeśli tak, to dziękuj Bogu za taki dar ;) Ja ze swojej strony mogę z całego serca dziękować za panią psycholog, która do mnie trafiła ;)
Nie mam zamiaru teraz stwierdzać, że takie osoby są w jakiś sposób "lepsze". Nie o to przecież chodzi. Sęk w tym, że każdy z nas został obdarzony przez Boga jakimiś cechami, dzięki którym możemy zrobić na tym świecie coś dobrego. Gdyby świat składał się tylko z osób wysoko wrażliwych, no to, pomyślcie sami... Czy nie byłoby na ziemi "zbyt nudno "? Czegoś jednak by temu światu brakowało; energii, wigoru i wielu innych wspaniałych rzeczy. Wszystko musi być zrównoważone i tak właśnie rozumiem ten świat.
Dobrze, że jesteś!
Komentarze
Prześlij komentarz